INFORMACJE LOKALNE ważne adresy i kontakty NADCHODZĄCE IMPREZY Zebranie Biesiada ARTYKUŁY Od Redakcji Józef Hen - DZIENNIK ciąg dalszy Ewa Korzeniowska - Z Kolbergiem po kraju Oskar Kolberg- Kulig staropolski obyczaj Władysław Widział - Bez happy endu z historii Victorii Lidia Mongard - Róża z cyklu Botanika stosowana Bożenia Ulewicz - Hodonin w Czechach U.J. Messnerowie - Orszak Trzek Króli Historyjka obrazkowa Helena Mniszkówna |
Oskar Kolberg Kulig
Fizjonomia dawnych uciech karnawałowych w Polsce zaciera się coraz więcej; atoli są jeszcze strony, gdzie przechowała się tradycja kuligów, tej prawdziwie staropolskiej zabawy, jak o tym przekonają się czytelnicy z niniejszego opisu nadesłanego nam z Sądeckiego. Otóż i opis kuligów w sądeckim przez pana Felicjana Marszałkiewicza, który jak się pokazuje z opowiadania był duszą tej staropolskiej uciechy. Posłuchajmy co mówi: Dulcis recordatio praeteritorum. Nie od rzeczy będzie opisać wam wesela krakowskie, czyli tak zwane kuligi, którymi słynęła ziemia sądecka jeszcze przed niewielu laty, bo przed pamiętnym rokiem 1846. Dziś jak wiele innych dobrych rzeczy, przeminęły, istnieją tylko w pamięci, a że nas już i pamięć zaczyna odchodzić, nie od rzeczy będzie ad aeternam rei Memoriał przekazać potomności, jak one się odbywały. W dawnych ongi czasach, kiedy domy szlachty polskiej we wszystko zamożne, piwnice i spiżarnie ustawicznie pełne były, gotowe na przyjęcie licznego gościa, nie zmawiano się, nie wpraszano na kulig, ani dawano znać na przód, że towarzystwo zjedzie, bo to byłoby uchybieniem dla domu, który w każdej chwili we wszystko obfitował, a gościnność nie liczyła się do cnót rzadkich, była, bowiem zwykłym obowiązkiem każdego Polaka. Gość w dom, Bóg w dom, a czym więcej, tym lepiej, tym weselej, to była zasada braci szlachty. Jak każdy naród miał charakterystyczne zabawy w czasie karnawału, tak też i Polak miał swoje, do swojej ziemi i obyczajów zastosowane. Wenecja, jako stek handlu i zgromadzenia rożnych narodów, przybierała w czasie ostatków stroje tychże narodów i wyprawiała jak dziś dzień maskarady publiczne na ulicach, niby z wdzięczności, że się bogaciła z obcych narodów. W innych krajach wyprawiano w domowych i publicznych zabawach maskarady, naśladując Włochów, bo także obczyzną żyły. Jedynie Polak nie mając i nie potrzebując częstej styczności z obcymi, żyjąc w kraju sam pośród ludu wiejskiego, pracującego około chleba, którym jako bogactwem narodowym nie tylko swoich, ale i obcych odżywiał, przebierał się w czasie karnawału w strój swego ludu krakowskiego. Jako w całej Polsce najweselszego. W dowód, iż ta klasa pracująca jest im milszą nad wszystkie inne narody, a naśladując ją z wdzięcznością, że jest podstawą bogactwa narodowego, bawił się w jej sukni swobodnie i wesoło. Stąd kuligi początek wzięły, a odbywały się w następujący sposób. Fragment z Tomu 42: Kolberg, Dziela Wszystkie. PWM (Str. 79)
|