nr. 71
VICTORIA, BC,
KWIECIEN 2016
NavBar

INFORMACJE 
LOKALNE
ważne adresy i kontakty

NADCHODZĄCE IMPREZY
I WYDARZENIA

Rzeka czasu
River of Time

Metro Studio Theatre
Victoria,
22-24 maja

B.L. Makowieccy,
Zayazd

Dom Polski
23 maja


ARTYKUŁY

Od Redakcji

E. Korzeniowska
S.Wyszyński

Prymas tysiąclecia

S. Wyszyński
Śluby

Jasnogórskie

E. Kamiński
Zesłańcy cz2

Sowiecki terror

W.Widział-
Konferencja
Bermudzka

1943

H.Sienkiewicz-
Sluby Lwowskie

Jana Kazimierza

L. Mongard-
Lawenda


W Galerii Stron
Jan Matejko


Helena Mniszkówna
Trędowata

odc. 26

E.Korzeniowska
Przyjazd Wujka
grupa teatralna
Dom Polski

Rozmaitości

Indeks autorów

Ewa Korzeniowska

Kardynał Wyszyński


„Nie zmuszą mnie niczym, bym ich znienawidził. ” - napisał w „Zapiskach więziennych” Stefan Kardynał Wyszyński dnia 24 grudnia 1953 roku, po kilku miesiącach przymusowego odosobnienia.
Ten cytat w pełni określa postawę arcybiskupa Polski, który od 25 września 1953 roku był więziony w warunkach mniej niż spartańskich w kilku klasztorach. Te trzy lata życia w odosobnieniu z dala od kościoła i bliskich to tragiczny okres w życiu podupadającego na zdrowiu księdza prymasa, ale też bardzo twórczy. Wówczas, bowiem rozpoczęło się wielkie dzieło obalenia komunizmu w Polsce.
Stefan Wyszyński do-rastał w okresie mię-dzywojennym, wykształ-cony w dobrych szkołach należał do pokolenia wychowanego na sien-kiewiczowskiej Trylogii, pokolenia wolnej Polski.
To specyficzny rodzaj ludzi prawych, uczciwych, szlachetnych, umiejących w ybaczać, będących kręgosłupem polskiego narodu.
Kardynał Wyszyński pra-gnął obudzić ducha tej wolności w pogrążonym w depresji narodzie. Uważał to za swój obowiązek i podążył drogą jego realizacji. Był obdarzony mądrością, charyzmą i miłością wiernych. Powojenne pokolenie nie znało smaku wolności. Ich rodzice i dziadkowie umęczeni okupacją hitlerowską i terrorem stalinowskiego komunizmu, zaczynali popadać w apatię. W ich życiu panował lęk, szarość i nihilizm. Stefan Wyszyński chciał to zmienić.
Od pierwszych dni odosobnienia narzucił sobie żelazną dyscyplinę wypełniając czas modlitwą i pracą. Poddawany ustawicznej inwigilacji, podglądany, podsłuchiwany i poniżany, nie ugiął się, nie zmienił swojego stosunku do komunistycznych władz, które chciały go złamać. Był nieustępliwy w wierze i patriotyzmie, którego jego przeciwnicy nie byli w stanie pojąć. Łaska wiary dodawała mu siły. Swe cierpienie traktował jako zaszczyt, wierzył, że cierpi podobnie jak Chrystus, który cierpieniem odkupił ludzkość. Bóg go doświadczał wyznaczając mu cel odkupienia narodu. Swoje życie oddał Matce Boskiej Częstochowskiej. Wyznaczała jego życiowe ścieżki swoją nieustanną z nim obecnością. Wszystkie najważniejsze dni w jego życiu przypadały na święta Najświętszej Matki, dlatego będąc w odosobnieniu powierzył w jej ręce swój los, z którym dzięki boskiemu światłu godził się, ale nie przestawał walczyć o swoje obywatelskie prawa łamane bezceremonialnie przez ówczesny rząd. To głęboka wiara, oraz ponowna lektura „Potopu” Henryka Sienkiewicza natknęła Kardynała do działania. Musiał być w tym palec boży, bo całkiem niezależnie podobny koncept zaświtał w głowie przeora klasztoru na Jasnej Górze.
W 1956 roku przypadała rocznica Ślubów Lwowskich. Stały się one inspiracją kardynała, który rozumiał, że jego ojczyznę znowu zalał potop, tym razem jednak nie Szwedzi zagrażali Polsce, a komunistyczny totalitaryzm. Naród Polski stracił ducha, kardynał Wyszyński natchniony Boską Łaską postanowił skierować polski naród na drogę religijnej i moralnej odnowy. I tak powstał plan 10 letniej Nowenny Narodowej w polskim kościele katolickim.
Przez dziesięć lat wierni wraz z kapłanami mieli pracować nad sobą, by zmienić swoje życie i życie swojego kraju. Jej początkiem miało być odnowienie Ślubów Jasnogórskich przez cały naród. Długi czas nie mógł się kardynał zdecydować na napisanie tekstu naro-dowej przysięgi, uważał, że nie powinien być jej autorem, bo najprawdopodobniej nie będzie obecny na jej uroczystym odczytaniu w kwietniu 1956 roku. Naszło go jednak natchnienie, jakby sam „boski szef” mu to polecił i w ciągu kilka godzin napisał tekst narodowych Ślubów Jasnogórskich. Potajemnie przewieziono tekst Ślubów na Jasną Górę. Na odnowienie Jasnogórskich Ślubów, w konspiracyjny sposób wysyłano 8 tysięcy zaproszeń do parafii na terenie całej Polski. Naznaczonego dnia do Częstochowy przyjechały setki tysięcy wiernych z całego kraju. W kościele na Jasnej Górze w miejscu, które powinien zajmować prymas Polski, stanął pusty fotel z bukietem białych i czerwonych kwiatów. Śluby odczytał arcybiskup Klepacz. Najwyższy pasterz narodu tego ważnego dnia w kościele Jasnogórskim obecny był tyl-ko duchem. We wszystkich parafiach w Polsce śluby Jasnogórskie autorstwa kardynała Wyszyńskiego odczytane zostały w sierpniu. Kardynał Wyszyński nadal przebywał w odosobnieniu, jednak jego działania przyniosły niezwykły efekt. W duszach Polaków zapalił się ognik nadziei. Zjazd na Jasnej Górze był początkiem fali religijnych i narodowych manifestacji. Narodowa Nowenna przyniosła rezultaty. Naród polski pracował przez dziewięć lat nad pogłębianiem wiary, samodoskonaleniem, odbudową chrześcijańskiej świadomości, odnową moralną i duchową. Kulminacyjnym punktem Nowenny była rozpoczęta w 1957 roku, z ini-cjatywy prymasa Wyszyńskiego, peregrynacja kopii najświętszego obrazu Marii Boskiej Częstochowskiej. W czerwcu 1966 roku rozpoczęły się uroczyste obchody 1000- lecia Chrztu Polskiego w katedrze poznańskiej – domniemanym miejscu przyjęcia chrztu przez Mieszka I.
Do 1966 roku obraz odwiedził parafie w 10 diecezjach. Przygotowania duchowe do jego przyjęcia trwały w parafiach kilka tygodni, odbywały się w tym czasie specjalne modlitwy, rekolekcje, masowe spowiedzi. W każdej z parafii obraz przebywał dobę, by wszyscy jej wierni mieli okazję przed nim stanąć, pomodlić się. Wywoływało to wśród wiernych ogromne emocje. Obmodlony przez Polaków setkami tysięcy modlitw obraz święty w swojej wędrówce ściągał tłumy wiernych, którzy wraz z najdroższym Polakom wizerunkiem przemierzali kraj. Masowe demonstracje religijne miały również wymiar głęboko patriotyczny i antykomunistyczny. Władze ówczesne nie bardzo potrafiły poradzić sobie z tym nowym zjawiskiem. Dlatego postanowiono posunąć się do ostateczności, ośmieszając przy tym swój i tak nadwątlony już autorytet.
„22.06.1966 r. po zakończonych uroczystościach we Fromborku, ksiądz prymas Stefan kardynał Wyszyński osobiście brał udział w przewożeniu obrazu nawiedzenia do swojej archidiecezji warszawskiej. Kilkanaście kilometrów za Fromborkiem, w Liksajnach, milicja zatrzymała kawalkadę samochodów. Przemocą odebrano księdzu Prymasowi obraz i skierowano wóz-kaplicę w innym niż to było przewidziane kierunku. Tajna policja dostarczyła obraz do katedry warszawskiej z pominięciem miejsc, w których obraz miał się zatrzymać - Nowego Dworu i parafii św. Stanisława Kostki na Żoliborzu. Jednak w obydwu tych parafiach odbyły się uroczystości pomimo braku obrazu. Kilkanaście tysięcy ludzi gorąco oklaskiwało księdza Prymasa witającego nieobecny obraz nawiedzenia. Na frontonie świątyni ustawiono pusty tron, co wywierało silne wrażenie na wiernych, wielu płakało.
Ponieważ milicja uniemożliwiła przewóz obrazu z Warszawy do Sandomierza, gdzie były następna stacja milenijnej peregrynacji, podczas uroczystości eksponowano puste ramy z kwiatami, co wywoływało olbrzymie poruszenie wielotysięcznych rzesz wiernych.
Podczas następnej próby przewiezienie obrazu na miejsce uroczystości, obraz został ponownie aresztowany i 2.09.1966 r. przywieziony pod eskortą na Jasną Górę. Odtąd klasztor był pilnowany dzień i w nocy przez posterunki milicji, aby obraz nie został wywieziony. Okoliczna ludność zaczęła nazywać milicjantów “Szwedami” oblegającymi Jasną Górę. Ojcom Paulinom władze zagroziły, że jeżeli obraz opuści Częstochowę, to władze odbiorą domy zakonne w Częstochowie i na Skałce w Krakowie. (Cytat pochodzi z www. Elbląskiego Komitetu Obywatelskiego.)
Mimo takiego stanowiska władzy kościelne manifestacje wiary nie ustały i polscy wierni modlili się przed pustą ramą po zaaresztowanym obrazie, która nadal podróżowała po Polsce. Obraz więziony był przez komunistów do 1977 roku.
Uroczystości milenijne były dla Polaków nie tylko ważnym duchowym przeżyciem pokazującą związek narodu z Bogiem oraz demonstrujące siłę narodowej wspólnoty. Te pokojowe zgromadzenia były lekcją pokazującą jak godnie demonstrować swoją wolę, a także niezadowolenie z panującego systemu. Były wielkim wyzwaniem wiary i nadziei, która po wielu latach prowadziła naród do pokojowego rozprawienia się z komunizmem.
Kardynał Wyszyński rozpalił w Polakach jej płomień.
„Nie było was był las. Będzie las, nie będzie was.” – mawiać zwykł polski prymas o PRL-owskich władzach. Nadchodzące lata pokazały, że się nie mylił. >

  Następny artykuł:

Napisz do Redakcji